Drewniany dom na palach na Sri Lance

Usytuowany na szczycie wzgórza między dżunglą a plantacją kauczuku, ten drewniany dom na palach został zbudowany, aby w pełni wykorzystać wyjątkowe tereny. Drewniany dom na palach zbudowany w 2009 roku przez architekta Nareina Pererę w kurorcie Kalutara na Sri Lance nawiązuje do tradycyjnej architektury tego obszaru.

drewniany dom na palach autorstwa Narein Perera

Właściciel zamawiający projekt domu miał kilka podstawowych wymagań. Bungalow miał być wynajmowany wczasowiczom z dala od zgiełku miasta, co oznacza, że projekt budynku powinien jedynie wzmacniać relaksującą atmosferę otaczającej przyrody. Po drugie, właściciel naprawdę chciał mieć możliwość oglądania całego terytorium, które posiada, z najwyższego piętra domu, a to nie mniej niż 72 hektary!drewniany dom na palach nad drzewami w dżungli

Podczas budowy bungalowu użyto stali, drewna i bambusa. Naturalne materiały mają na celu podkreślenie związku domu z otaczającą go naturą i wizualne złagodzenie obecności metalowych pali. Na trzech poziomach znajdują się trzy małe sypialnie z łazienkami, a także wspólny otwarty salon dla wszystkich gości. Domek socjalny z kuchnią położony jest w dół wzgórza, pod rozłożystymi koronami drzew, jest całkowicie niewidoczny dla mieszkańców bungalowu.
domek na drzewie, Sri Lanka

Dla architekta ważne było stworzenie drewnianego domu na palach, który wydaje się unosić nad wierzchołkami drzew i tylko lekko dotyka ziemi. Dzięki zastosowaniu stalowych podpór i belek udało się osiągnąć zamierzony efekt.
nocny widok na dom w dżungli wzniesiony ponad wierzchołkami drzew

I choć mieszkańcy megamiast z reguły nie mają tak wspaniałego widoku na bezkresne dzikie lasy i góry, to i tak każdy może stworzyć na balkonie swoją małą dżunglę. A do tego bardzo wygodne jest wykonywanie balkonów z demontażem, dzięki czemu można zwiększyć powierzchnię użytkową. Możesz zamówić przenośny balkon w Kijowie pod adresem  http://vikna-rehau.com.ua/balkony-s-vynosom/od profesjonalnych wykonawców.

Zapisz i udostępnij:


Przeczytaj także:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *